To uczucie, kiedy patrzysz na własne dziecko i widzisz jak ledwo oddycha, bo ma duszności i gorączkę. Inhalacje nie pomagają.
Pół nocy zastanawiasz się, czy dać antybiotyk, czy nie. Następnego dnia około południa – kapitulujesz.
Słowo od TW:
Pan M choruje sobie od kilku dni. Zdarza mu się to mniej więcej co miesiąc, ale ostatnio udało mu się wyzdrowieć na samych syropach, inhalacjach i tym podobnych. Nie tym razem, niestety. Szkoda – regeneracja organizmu po antybiotykach trwa nawet kilka miesięcy. Chcielibyśmy mu wzmocnić odporność, a częste infekcje „raczej” temu nie sprzyjają…
Cóż, takie uroki bycia rodzicami sześciolatka w zimie.
A jak tam u Was? Wszyscy zdrowi?